2025
Recenzja Rodzinne bezdroża – Monika Chodorowska
Widzenia świata w kolorach nie dało się przywrócić pstryknięciem palcami. Dawno zagubiła jego barwy. Albo ten świat w wielu odcieniach odnajdzie, albo nie ,,Rodzinne bezdroża" Monika Chodorowska
📖 Witajcie, Kochani zaczytani 📖
Dziś przychodzę do Was z recenzją książki, która mocno mnie poruszyła. Nie była łatwa, nie była lekka, nie była ucieczką od codzienności – wręcz przeciwnie. To jedna z tych historii, które wchodzą pod skórę, zostają w głowie jeszcze długo po przeczytaniu ostatniej strony i sprawiają, że milkniesz, bo... musisz wszystko przemyśleć.
Cieszę się, że dzięki współpracy z Wydawnictwem Lucky mogłam sięgnąć po Rodzinne bezdroża Moniki Chodorowskiej. I już teraz wiem, że to książka, która zasługuje na uwagę – nie tylko ze względu na temat, ale i sposób, w jaki została napisana: z ogromną empatią, uważnością i zrozumieniem dla ludzkich emocji.
Jeśli lubicie powieści, które mówią o prawdziwym życiu, o skomplikowanych relacjach rodzinnych, o chorobie, która wciąż jest tabu – czytajcie dalej. Bo ta historia może poruszyć coś także w Was.
Zdarzają się książki, które po prostu się czyta – ale są też takie, które się czuje. Które dotykają miejsc, o których nie mówi się głośno. Rodzinne bezdroża to właśnie taka powieść. Subtelna, a jednocześnie poruszająca do głębi. Miałam wrażenie, że zaglądam nie tylko do świata bohaterów, ale i w głąb siebie.
Z pozoru mamy tu zwykłą historię – rodzinę, sąsiedztwo, dawne miłości, niezamknięte sprawy z przeszłości. Ale Monika Chodorowska udowadnia, że „zwykłe” życie bywa najbardziej skomplikowane i bolesne. I właśnie to codzienne tło czyni tę powieść tak prawdziwą.
Główna bohaterka, Maria, kobieta dojrzała, zmęczona, rozczarowana życiem i swoim małżeństwem, podejmuje dramatyczną decyzję. Trafia do szpitala psychiatrycznego – a tam wracają wspomnienia, wracają pytania, wracają ludzie.
Czy można uciec od przeszłości, jeśli ta nadal żyje w nas?
Jej córka Elżbieta, młoda weterynarka, robi wszystko, by być wsparciem dla matki, choć sama nosi swoje emocjonalne blizny. Ich relacja to bolesny, ale i piękny obraz miłości, która bywa trudna – i która nie zawsze przychodzi w słowach, częściej w gestach, w milczeniu, w obecności.
W międzyczasie pojawia się dawna miłość Marii – Jacek, który… zostaje jej lekarzem prowadzącym.
Czy da się oddzielić uczucia sprzed lat od zawodowego dystansu? Czy niektóre emocje naprawdę nigdy nie wygasają?
Na drugim planie mamy siostrę Marii, Dorotę, z którą kontakt się urwał.
Co wydarzyło się między siostrami, że nie potrafią już do siebie zadzwonić, mimo że obie tego pragną? Jak bardzo niewypowiedziane słowa potrafią oddzielać ludzi, nawet tych najbliższych?
Są też inne kobiety – Olga, córka Doroty; sąsiadka Ala; Jaśmina… Każda z nich wnosi coś istotnego. A wszystko to dzieje się w cieniu tajemniczych obrazów babci Zuzanny, ukrytych w piwnicy pensjonatu – jakby czekały, by ktoś je w końcu odczytał.
Co skrywają obrazy, które Zuzanna malowała w samotności? Czy w sztuce można zaszyć prawdę, której nie potrafimy wypowiedzieć?
To mozaika ludzkich losów, splątanych ze sobą bardziej, niż bohaterowie chcieliby przyznać. W tych splotach – w „niedokończonych rozmowach”, spojrzeniach, winach i przebaczaniach – kryje się siła tej opowieści.
💔 Depresja ma wiele twarzy – i wszystkie są prawdziwe
Czytając historię Marii, czułam znajome napięcie w ciele, znajomą pustkę w myślach. Miałam wrażenie, że chwilami widzę siebie. Tę mnie sprzed kilku miesięcy – wyczerpaną, rozdrażnioną, zamkniętą w sobie. Z niechęcią do życia, z brakiem apetytu, z niskim progiem cierpliwości. Ze zmęczeniem, którego nie da się wytłumaczyć....
Czy można komuś pomóc, jeśli nie potrafi już pomóc sam sobie? Czy depresja to tylko „zły czas”, czy może cichy krzyk duszy, który tak łatwo zlekceważyć?
Jedna rzecz, która może podzielić czytelników – to zakończenie. A właściwie jego brak. Monika Chodorowska pozostawia nas z lekkim niedosytem. Nie kończy definitywnie historii, nie podaje gotowych odpowiedzi. Miałam wrażenie, że autorka celowo zostawia ostatnią scenę niedopowiedzianą – może po to, byśmy dopisali ją sobie sami.
Czy Ty też czujesz, że niektóre historie nie powinny mieć jednego końca?
I choć może być to odrobinę irytujące, w ogólnym rozrachunku daje nam to coś cennego – wolność jako czytelnikom. Możemy wybrać, na jaką nutę zamkniemy tę historię. I to też ma swój sens.
Podsumowując...
Ta książka przypomina, że nawet z pozoru zwyczajne życie może kryć głębokie dramaty, o których nikt głośno nie mówi. Że każda rodzina, każde sąsiedztwo, każda rozmowa niesie w sobie warstwę emocji, których nie widać na pierwszy rzut oka. I że najcenniejszą rzeczą, jaką możemy komuś dać, jest uważność – prawdziwe bycie obok, bez oceniania, bez naprawiania, bez „dobrych rad”.
Autorka z czułością pokazuje, że depresja, żal, zranienie czy samotność nie przekreślają człowieka. Nie są jego końcem – mogą być początkiem czegoś nowego, jeśli tylko znajdzie się choćby małe światło. Może w sobie, może w kimś bliskim.
To opowieść o tym, że:
✨ każdy ma prawo do słabości,
✨ nie musimy być „silni” na pokaz,
✨ warto szukać pomocy, gdy jest ciężko,
✨ i że nawet jeśli nie mamy wpływu na przeszłość, zawsze możemy zawalczyć o lepsze jutro.
„Rodzinne bezdroża” to nie tylko książka – to lustro, w którym każdy może dostrzec cząstkę siebie. To historia o bólu, który milczy, i nadziei, która mimo wszystko próbuje się przebić.
📚 Polecam z całego serca
To lektura, która zostaje w człowieku na długo. Dla mnie to nie tylko dobra powieść obyczajowa – to również lustro, w którym na moment zobaczyłam siebie. I może dlatego tak mocno mnie poruszyła.
Z czułością,
Zaczytana Ola 💛
#depresja #rodzinnehistorie #czytambolubie #emocje #zaczytanaola #wartoczytać #niejesteśsam #współpraca
Świetna pozycja 📚📚📚📚📚📚
Powieść możecie kupić także tutaj do czego serdecznie zachęcam
Egzemplarz Książki przeczytałam dzięki wspaniałej współpracy z wydawnictwem LUCKY
Daj znać, co Ty czujesz?
Czy miałaś już okazję przeczytać Rodzinne bezdroża? A może temat depresji, trudnych relacji rodzinnych albo niewypowiedzianych emocji jest Ci bliski?
Podziel się swoimi przemyśleniami w komentarzu – jestem ogromnie ciekawa, jak Ty odebrałaś tę historię.
Jeśli lubisz książki, które zostawiają ślad w sercu, a nie tylko na półce – koniecznie zaobserwuj mój blog i profile w social mediach. Zaczytana Ola to przestrzeń, w której rozmawiamy o literaturze z emocją, bez filtrów, z serca 💛
By być na bieżąco zaglądajcie na mój fanpage Zaczytana Ola na
📖 Do zobaczenia między stronami!
Czekam na Was pod postem❤️
Bardzo cenią sobie książki życiowe, w których mogę odnaleźć cząstkę siebie, więc jest to tytuł, jak najbardziej dla mnie.
OdpowiedzUsuńCieszę się i będę czekała na Twoje wrażenia.
UsuńTak pięknie o niej piszesz, ze ma człowiek ochotę poznać tę historię :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje i zapraszam 😊
Usuń